piątek, 20 lipca 2018

Rozdział drugi


I'm slipping into the deep end
I'm in over my head
I can't catch my breath
I'm slipping into the deep end
Feel the current within
I can't help, I give in
Ruelle – Deep End


RHIANNON

Znajdowała się w ciemności. Co chwilę w jej głowie pojawiały się urywki z jej życia. Nie wszystkie wspomnienia jednak znała. Niektóre rzeczy widział po raz pierwszy w życiu. Widziała wiele obrazów z przeszłości. Widziała siebie na przestrzeni wieków i nie tylko. Niemal zawsze towarzyszyła jej rudowłosa kobieta tak bardzo podobna do niej. Wszystko jednak zbyt szybko przemykało jej przed oczami by mogła cokolwiek zrozumieć. Czy tak właśnie miała wyglądać śmierć? Faktycznie w takich chwilach człowiek widzi różne rzeczy związane ze swoim życiem? Jednak te wspomnienia w większości były obce, to wszystko ja przytłaczało, ale nie mogła nic zrobić. Nie panowała nad obrazami, które wciąż się jej ukazywały. Nic jednak nie czuła. Nie czuła swojego ciała, bólu, czy strachu. To było dziwne, niemoc. 
Obrazy zaczynały pomału się rozmywać. Nie chciała by to się kończyło. Pragnęła dobrnąć do końca i pojąć skąd ma w głowie tyle różnych wspomnień. Dochodziły ją odgłosy rozmowy, jakby echo odbite przez ściany. Wszystko zaczynało do niej powracać ze zdwojoną siłą. Jakby nagle wepchnięto ją z powrotem do ciała. Poderwała się nagle do siadu głośno zaczerpując powietrza. Kręciło jej się w głowie, a całe ciało na wskroś przeszywał ból. Była zbyt skołowana by skupić się na czymkolwiek. Kaszlała, a jej ciało wzdrygało się od dreszczy. Mrugała szybko by pozbyć się mgły sprzed oczu. Chwyciła się za gardło, które paliło niczym przypalane ogniem. 
- Co się ze mną dzieje?! - Wychrypiała skupiając przerażone spojrzenie na ciemnowłosej kobiecie. Nie znała jej. 
- Cii, postaraj się uspokoić i złapać oddech – jak miała się uspokoić?! Jęknęła czując pulsujący ból głowy. Objęła się ramionami, gdy najświeższe wydarzenia uderzyły w nią gwałtownie. 
- Przecież ja – urwała nie mogąc tego wykrztusić. 
- Umarłaś? Niezupełnie – przeniosła wzrok na mężczyznę, którego wcześniej nie zauważyła. Nie rozumiała kim są i dlaczego wciąż żyje. Przecież spadła, nikt jej nie mógł uratować. 
- Co się stało? - chciała wiedzieć, chciała zrozumieć co tam się tak naprawdę wydarzyło. Znów spoglądała na kobietę wyczekując odpowiedzi. Przełykała co rusz ślinę by pozbyć się okropnego uczucia z gardła, ale to nie przynosiło ulgi. Brunetka westchnęła i na moment spuściła wzrok. 
- Gdy spadłaś z góry twoje serce wciąż biło. Było bardzo słabe, ale to wystarczyło by móc ci... pomóc – starannie dobierała słowa, ale i tak widać było że ma problem by zrozumiale jej to wyjaśnić. Rhiannon miała mętlik w głowie. Żaden lekarz nie mógł jej pomóc, zresztą była tam sama z przyjaciółmi. - To co ci wyznam może wydać ci się bujdą, ale mogliśmy ci pomóc ponieważ jesteśmy wampirami... 
- Słucham?! - Rhiannon niemal się zakrztusiła. To nie było możliwe. Nigdy nie wierzyła w takie bajki. Nawet nie wierzyła w Boga, a co dopiero w postaci z książek i filmów. - Jesteście nienormalni! - poderwała się z kanapy. Zachwiała się, ale nie zwracając na to uwagi rzuciła się pędem w stronę korytarza. Nie chciała tego słuchać. Ludzie się starzeją, ulegają wypadkom i umierają nie było innej możliwości. 
Dostrzegła drzwi na końcu korytarza. Już chciała do nich dopaść, ale nagle jej drogę zagrodził ciemnowłosy mężczyzna. Krzyknęła. Chciała zawrócić, ale ten znów w mgnieniu oka stanął przed nią. Złapał ją mocno za ramiona i potrząsnął Rhiannon jakby była szmacianą lalką. 
- Puszczaj mnie! - wrzasnęła szarpiąc się w jego żelaznym uścisku. Łzy płynęły jej po policzkach. Nie potrafiła się uspokoić. Znikąd pojawiła się przy nich brunetka. 
- Musisz się uspokoić. Nie chcemy ci zrobić krzywdy, wręcz przeciwnie. Wiem, że to trudne, ale nerwy niczego ci nie ułatwią. - Rhiannon chciała się uspokoić, chciała by to wszystko okazało się kiepskim żartem. Po dłuższej chwili przestała się szamotać i tak była na straconej pozycji. Dała się zaprowadzić z powrotem do salonu i posadzić na kanapie. 
- Czy ja też jestem teraz wampirem? - spytała wpatrując się w swoje dłonie. Kręciło jej się w głowie od nadmiaru zdarzeń. 
- Jesteś w trakcie przemiany. Musisz napić się ludzkiej krwi by dokończyć przemianę, jeśli nie wtedy umrzesz – wzdrygnęła się na samą myśl o krwi i ludziach, których mogłaby skrzywdzić. Przez jej myśli przeleciały różne sceny z filmów o wampirach. Nie chciała tego. Nie chciała porzucać rodziny, nie chciała nikomu wyrządzać krzywdy. - Gabriel – to imię echem odbiło się w myślach Rhiannon. Wydało jej się znajome i obce jednocześnie. Mężczyzna zniknął by po chwili wrócić do salonu z czymś w dłoni. Gdy się przypatrzyła dostrzegła, że to woreczek z krwią taki jakie mają w szpitalach. Znów się wzdrygnęła i potrząsnęła głową.  
- Ja... ja nie potrafię. Nie chcę – wyjąkała, ale woreczek wypełniony czerwoną cieczą nagle znalazł się na jej kolanach. Schowała twarz w dłoniach. Nie mogła, powinna zginąć choć tego nie chciała. Zimna dłoń nieznajomej dziewczyny spoczęła na jej ramieniu. 
- To twoja decyzja, wieczność potrafi mieć dobre strony – Rhiannon w tej chwili nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Jedyne o czym myślała to to, że musi napić się krwi bo inaczej umrze. 
- Poczekaj tu chwilę – dodała. Rhiannon bacznie się jej przyglądała, gdy dziewczyna zaczęła przelewać zawartość woreczka do szklanki. Z początku miała ochotę zwymiotować, ale gdy tylko szklanka znalazła się w jej dłoniach, wszystko inne przestało mieć znaczenie. Poczuła słodki zapach od którego zakręciło się jej w głowie. Ostrożnie wzięła pierwszy łyk. Z ulgą czuła jak z jej gardła znika ból. Duszkiem wypiła zawartość szklanki. Nigdy czegoś takiego nie odczuwała. Psychicznie mogła być wykończona, ale po jej ciele rozchodziła się siła jakiej dotąd nie znała. Ból znikł całkowicie. 
- Chcę więcej – stwierdziła podekscytowana. Brunetka zaśmiała się pod nosem. 
- To ci na razie wystarczy – odpowiedziała odbierając jej szklankę – zacznijmy od początku. Nazywam się Eileen, a to jest mój brat Gabriel. - Rhiannon skinęła głową i również się przedstawiła. Gdy nieco się uspokoiła wszystko zaczęło układać się w jej głowie. Miała stać się teraz czymś innym, wampirem, dla wielu potworem z bajek. 
- Muszę wrócić do domu – stwierdziła przypominając sobie o bliskich. Musieli się o nią zamartwiać. Rodzeństwo wymieniło spojrzenia jednak to znów Eileen przemówiła. 
- Od wypadku upłynęły trzy dni, uznano cię za zmarłą przez wzgląd na wysokość z której spadłaś, ale wciąż szukają ciała – trzy dni, nie mieściło się jej w głowie, że mogła być nieprzytomna tak długo, a jej organizm walczył o przetrwanie. Cieszyła się jednak, że okazała się na tyle silna by jakoś z tego wybrnąć. - nie powinnaś nigdy wracać do domu, Rhiannon – kontynuowała – nie panujesz nad głodem, ani nad emocjami. Mogłabyś komuś wyrządzić krzywdę poza tym nikt by nie zaakceptował tego kim jesteś – Eileen miała rację choć taka prawda bolała. Rhiannon miała nigdy więcej nie zobaczyć swoich bliskich, znajomych. Nie umiała się z tym pogodzić. Chciała ich zobaczyć choć jeszcze jeden raz. Ponad to nie wiedziała co miałaby ze sobą zrobić. Nie sądziła by nieznajome rodzeństwo zajmowało się nią w nieskończoność. I tak bardzo jej pomogli, zaoferowali życie choć była im obca i tego również nie rozumiała. 
- Dlaczego? Dlaczego postanowiliście mi pomóc? - zapytała. 
- To nie było moja decyzja. Gabriel z jakiegoś powodu uparł się by spróbować cię uratować – obie przeniosły na niego spojrzenie. Nie mogła pozbyć się dziwnego uczucia, że już go kiedyś spotkała. Mężczyzna jednak nic nie odpowiedział. Spojrzał na nie krótko po czym wzruszył ramionami. 
- Mnie w to więcej nie mieszajcie – odparł wychodząc z salonu. Eileen westchnęła ciężko. 
- Mój brat bywa... skomplikowany. Czasem ciężko go rozgryźć – wyjaśniła. Rhiannon skinęła jedynie głową zastanawiając się czy kiedykolwiek mogła go poznać. - Jeśli zechcesz możesz u nas zostać ile będziesz potrzebowała, postaram ci się wszystko wyjaśnić i jakoś pomóc przez to przebrnąć – dodała z lekkim uśmiechem. 
- Dziękuję – nie była w stanie nic więcej powiedzieć, tak samo jak nie wiedziała o co mogłaby zapytać. To wszystko było zbyt skomplikowane i dziwne. Stała się wampirem, musiała żywić się krwią i na razie tyle informacji jej wystarczało.  
- Choć pokaże ci pokój, który możesz zająć - Rhiannon skinęła głową i dała się poprowadzić na piętro. Przystanęła jednak przy uchylonych drzwiach do jednej z sypialni. Po chwili zawahania weszła do środka. Wszystkie meble były wykonane z drewna, a w pomieszczeniu panował półmrok. Cały wystrój zdawał się nawiązywać do przeszłości.  Podeszła do wielkiego łóżka. Przejechała dłonią po zimnej jedwabnej pościeli. Nagle została przytwierdzona do jednej ze ściany. Krzyknęła przestraszona zbyt gwałtownym gestem. 
- Chcesz wypróbować? - usłyszała. Spojrzała zaskoczona na wampira, który nieco się odsunął. Jego dłoń wciąż spoczywała na jej gardle. Czuła w tym miejscu coś dziwnego, jakby lekko przeszywał ją prąd. Spoglądała w jego szare oczy i nie wiedząc kiedy obraz jego twarzy całkowicie się rozmył. 

 - Dlaczego jeszcze stąd nie wyjechałyśmy? - zapytała przechadzając się z Margaret ulicami miasteczka. Kobieta uśmiechnęła się tajemniczo. 
- Spodobało mi się to miejsce - odparła wzruszając lekko ramionami. Rhiannon nie rozumiała czym jej towarzyszka tak się zachwycało. Miasteczko było małe i dość nudnawe. Jedynymi rozrywkami były konne przejażdżki i sporadyczne spotkania z rodziną De Luca. Choć i tą drugą uciechę Margaret starała się jej ograniczyć do minimum odkąd osobiście poznała Gabriela. Tak na prawdę wszystko zmieniło się od momentu, gdy Rhiannon przedstawiła go Margaret. Zarówno Gabriel jak i jego cała rodzina była nią oczarowana, a Rhiannon nie mogła ukryć zazdrości. Zazdrościła Margaret zachwytu jakim obdarował ją Gabriel, przyjaźni z jego siostrą... A ona siedziała zamknięta w czterech ścinach bo podobno tak było najlepiej. 
- Ale ja mam tego dość - odparła zatrzymując się. Margaret wywróciła oczami i położyła chłodną dłoń na jej policzku. Uśmiechała się słodko, a jej spojrzenie skierowało się w drugą stronę. Rhiannon uczyniła to samo. Dostrzegła Gabriela w otoczeniu innych młodych mężczyzn. Dyskutowali o czymś zażarcie i z pewnością ich nie widzieli.  
- Chodzi o tego młodzieńca? Kochanie on nie jest stworzony dla ciebie, poza tym w końcu opuścimy to miejsce i prędzej czy później musiałabyś o nim zapomnieć - Rhiannon tego nie znosiła. Ukrywania się, gdy inni żyli w najlepsze. 

 Wspomnienie nagle zniknęło, a ona znów stała w sypialni Gabriela. Wampir uważnie się jej przyglądał. Odsunął się od niej jakby nagle jej skóra go poparzyła. 
- Czemu mam wrażenie, że kiedyś cię widziałem? - spytał, a ona nie wiedziała co mu odpowiedzieć. Chłopak w wizji był taki podobny do niego. Nie rozumiała tego, ale teraz widziała to podobieństwo, ale to przecież nie było możliwe. Nie mogła go znać z czasów, których nawet nie umiała określić. On był wampirem i z pewnością żył długo, ale ona nie. Miała osiemnaście lat.  Wyminęła go szybkim krokiem i niemal biegiem wypadła z jego sypialni. Nie chciała drążyć tego temu i żałowała, że postanowiła wejść do pokoju bruneta. Nie miała jak mu odpowiedzieć na to pytanie. Sama nie rozumiała obrazów, które pojawiały się w jej głowie. Może po śmierci zaczynała wariować? A może działo się z nią coś więcej niż mogła sobie wyobrazić. Jakoś będzie musiała to rozgryźć, choć nie miała pojęcia od czego mogłaby zacząć. Nie miała do kogo się zwrócić, komu się zwierzyć. Wszystko co znała musiała od dziś porzucić i to na rzecz bycia postacią z horroru i kilku niejasnych obrazów w głowie. To wszystko ją przerażało.
- Lepiej go zostaw, będziesz miała święty spokój - usłyszała za plecami i niemal podskoczyła. Spojrzała na Eileen i tylko pokiwała głową. Bez słowa poszła za nią do wyznaczonego dla niej pokoju. Eileen coś jej tłumaczyła, ale Rhiannon niezbyt jej słuchała. Teraz co innego zaprzątało jej myśli.


3 komentarze:

  1. Dzień dobry!
    Tak w nawiązaniu do Twojej odpowiedzi na mój komentarz spod jedynki, to absolutnie nie ma problemu. Zmiana pracy to istota sprawa. A czytanie i pisanie spokojnie mogą poczekać, choć i tak cieszę się, że kolejny wpis pojawił się tak szybko.
    Na początek taka prośba, zanim zapomnę: błagam, zmień ten szablon. Z każdym wpisem nabieram pewności, że do czytania absolutnie się nie nadaje. Tekst jest zbyt blisko krawędzi, a to rozprasza, zresztą jak i szerokość pola z rozdziałami. :’D O tym, że wygląd komentarzy wypada dość kiepsko, nie wspominając…
    Wracając jednak już do rozdziału… Cóż, porobiło się. Jasne, że nie mogła przeżyć takiego upadku, ale i tak wow. Nie spodziewałam się, że to akurat Gabriel ją uratuje. Rozpoznał Rhiannon z wcześniejszych wcieleń? Bardzo możliwe, zwłaszcza że poniekąd to zasugerował. Zresztą ona też czuje, że już się spotkali, a te przebłyski mówią same za siebie. Zastanawiam się jednak w czym rzecz, skoro on najwyraźniej adorował Margaret. To przynajmniej sugeruj wspomnienie, chociaż kto tam wie? Wampiry są skomplikowane.
    Nie dziwię się, że na początku spanikowała. Wciąż nie dowierza, chociaż nie ma większego wyboru, jak tylko zaufać dwójce swoich wybawicieli. Picie krwi mówi samo za siebie, no i trudno po tym dalej protestować. Pewnie z czasem zacznie do niej docierać, jak wiele się zmieniło. Na razie emocji i tak jest sporo, więc szok robi swoje.
    No i zachowanie Gabriela… Oboje się w tym gubią. On chyba sam nie wie, co podusiło ją do uratowania tej dziewczyny. Zobaczymy, jak to będzie dalej, bo ich spotkanie zdecydowanie nie jest przypadkowe. Wciąż zastanawiam się, przed czym uciekała we wspomnieniach Rhiannon i co z Margaret, bo podejrzewam, że ona wkrótce się pojawi. Skoro przewijała się przez inne obrazy w jej pamięci, coś musi być na rzeczy.
    Cóż mogłabym dodać? Podobało mi się. I zdecydowanie czekam na więcej, więc weny, czasu i do napisania! :3

    Nessa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szablon na pewno będzie zmieniany, szukam tylko kogoś kto go wykona, a z tego co się rozglądałam to duża część blogów robiąca szablony na zamówienie podupadła bądź mają tą zasadę kto pierwszy ten lepszy, a też nie mam czasu by prosić się pod każdym postem ;) Ale wiem mnie też denerwuje jak to wygląda zwłaszcza komentarze ;/

      Coś tam czują, coś tam im się przypomina, ale sami nie wiedzą co. Nie chcę tu pisać za wiele bo nie chcę robić spamu :D Jeszcze troszkę i się wszystko zacznie powoli wyjaśniać :D A z Margaret to wogóle będzie zamieszania, ale spokojnie niedługo i ona także się pojawi i czegoś się dowiemy ^^ No i wiadomo z wampirami nigdy nic nie wiadomo.
      Co do akceptacji całej tej sytuacji to fakt jest w szoku, ale nie ma co się jej dziwić, ale na pewno nie mam zamiaru robić z niej postaci która płacze z powodu wampiryzmu i bardzo tego wszystkiego nie chce ;)
      O nie, tego to on z pewnością nie rozumie. Coś tam poczuł, coś tam sobie przypomniał i bum mamy kolejnego wampira :D
      Cieszę się, że ci się podobał rozdział bo zastanawiałam się nad nim jakiś czas. SPoro dialogu, ale czasem i tak musi być ;) Dziękuję, że poświęcasz czas na te moje wypociny i że znajdujesz chwilę by dorzucić coś od siebie. Dzięki to wiele znaczy ^^

      Usuń
    2. Nie ma za co. :3
      A jeśli chodzi o szablon, to łap mnie prywatnie, jeśli chcesz. Uwielbiam się tym bawić, o ile styl, w jakim wiszą na moich blogach, Ci odpowiada. ^^ Jak coś: justyna1062@op.pl albo gg: 4053520.

      Usuń