RHIANNON
Powoli
otworzyła zaspane oczy, gdy ze snu wyrwało ją energiczne pukanie
do drzwi.
-
Jeszcze chwila - mruknęła. Rhiannon przekręciła się na drugi bok
i zerknęła na budzik. Wskazywał ósmą. Westchnęła cicho i
spojrzała w stronę zasłoniętych okien. Złociste promienie Słońca
przebijały się przez jasne zasłonki. Jej zaspane oczy zwróciły
się na tablicę korkową, na której wisiało pełno zdjęć.
Fotografie przedstawiały głównie ją w otoczeniu przyjaciół bądź
rodziny. Uśmiechnęła się nieznacznie choć do śmiechu wcale jej
nie było. Cieszyła się, że po długiej przerwie spotka się z
przyjaciółmi, z Kate, Robem i nie tylko. Jedynie myśl o spotkaniu
Dylana była dla niej bolesna. Wciąż nie mogła pogodzić się z
faktem, że przyjaciel okazał się zakochany nie w niej, a w ich
wspólnej koleżance. Wyznanie Rhiannon sprzed miesiąca wciąż było
żywe w jej pamięci. Nie wiele osób o tym wiedziało, jedynie Kate
zdradziła o co tak na prawdę poszło i dlaczego na razie nie ma
ochoty nigdzie wychodzić całą paczką. Kate ufała najbardziej na
świecie. Była powierniczką jej wszelkich sekretów. Ale nawet ona
twierdziła, że to zauroczenie, które prędzej czy później
przejdzie. Może i miała rację, jednak to wciąż bolało.
Rhiannon
niespiesznie wygrzebała się spod ciepłej kołdry. Weszła do
przestronnej łazienki. Zerknęła na odbicie w lustrze. Jej rude
włosy były potargane i jak zawsze sterczały w każdą możliwą
stronę. Pod oczami miała lekkie cienie, nie za dobrze spała tej
nocy. Umyła zęby i związała włosy w kucyka. Przebrała się z
piżamy w wygodne spodnie i czarną bluzeczkę na krótki rękaw.
Miała jeszcze sporo czasu do wyjazdu, więc zeszła najpierw na
śniadanie. Jej siostra już sprzeczała się z mamą o to czy lepiej
zjeść płatki z mlekiem, czy naleśniki. Sześciolatka upierała
się, że czekoladowe kuleczki są najlepsze na świecie. Co z tego
że jadła je już czwarty dzień z rzędu. Jej wejście przerwało
całe zamieszanie. Mama spojrzała na nią z uśmiechem. W ostatnim
czasie martwiła się o córkę. Rhiannon zaprzeczała, że wszystko
jest w porządku, jednak przeczuwała swoje.
-
Jak samopoczucie? - Zapytała. Rhiannon wzruszyła ramionami.
-
W porządku - odparła nalewając sobie soku. Rodzicielka podeszła
do starszej z córek i ucałowała ją w czoło.
-
Masz na siebie uważać. I dzwoń jak najczęściej - poleciła
kładąc ciepłe dłonie na ramionach Rhiannon.
-
Mamo - mruknęła - nie mam pięciu lat, poza tym dobrze wiesz, że w
górach jest słaby zasięg - odparła. Wiedziała, że mama i tak
będzie się martwić, zawsze tak było i Rhiannon ją rozumiała.
Wspinaczki nie były najbezpieczniejszym hobby jakie mogła uprawiać,
aczkolwiek znała się na rzeczy. Ojciec od dziecka zabierał całą
rodzinę na piesze wędrówki, biwaki, a gdy była starsza zaczął
zabierać ją na skałki. To było cudowne. Kochała się wspinać
całym sercem i nie liczyło się dla niej to, że może doznać
jakiegoś urazu bądź co gorsza, zginąć. Uwielbiała wysiłek,
który było trzeba włożyć by dostać się na szczyt. Nagrodą
były piękne widoki i uczucie wolności, które zawsze jej
towarzyszyło, gdy była na łonie natury. W górach nic się nie
liczyło. Trzeba być skupionym i tyle.
-
Wiem, ale zawsze się będę o was martwić. - Rhiannon posłała jej
tylko uśmiech w odpowiedzi. Zabrała się za robienie tostów z
dżemem.
-
Zjem u siebie - dodała kierując się w stronę schodów. Nie miała
teraz ochoty na towarzystwo, zwłaszcza młodszej wrzeszczącej
siostry. Kochała ją, ale czasem miała dość.
Opadła
na łóżko i zaczęła w spokoju jeść tosty. W głowie odtwarzała
wszelkie możliwe scenariusze ponownego spotkania z przyjaciółmi.
Miała tremę. W końcu prawie przez miesiąc do nikogo się nie
odzywała, tyle co do Kate. Może w ogóle nie powinna z nimi jechać.
Miała wątpliwości, aż skręcało ją w żołądku. Podskoczyła
na miejscu, gdy jej telefon wydał z siebie krótki dźwięk
oznaczający wiadomość. Sięgnęła po niego.
Tylko
nam nie stchórz!! Musisz w końcu wyjść z tej swojej dziupli.
Kate
i jej złote myśli. Dla niej wszystko zawsze było takie proste.
Patrzyła na świat przez różowe okulary. Rhiannon nigdy nie
widziała koleżanki w złym stanie, a nawet jeśli, Kate mistrzowsko
maskowała smutek. Zawsze jej zazdrościła tego optymizmu. Jak jedno
się nie uda, to na pewno drugi pomysł wypali bez zarzutów. To była
cała Kate. Wszystkich zarażała swoją radosną aurą.
Jasne.
Wystukała
na ekranie po czym wróciła do jedzenia. Półgodziny później
zabrała się za pakowanie najpotrzebniejszych rzeczy. Wrzuciła do
plecaka rzeczy na przebranie, podstawowe kosmetyki i sprzęt do
wspinaczki. Równo o dziesiątej Kate napisała, że podjechali pod
jej dom. Rhiannon stała przed drzwiami wejściowymi i przygryzała
nerwowo wargę.
No
rusz się. Pomyślała i w końcu wyszła. Przykleiła do
twarzy uśmiech by nie wyglądać posępnie. Wrzuciła plecak do
bagażnika po czym usadowiła się na tylnym siedzeniu koło Kate i
Roba.
-
Cześć Rhi - rzucili niemal chórem.
-
Hej - wypaliła. Poczuła jak Kate szturcha ją łokciem pod żebrami.
Tak tak, miała zachowywać się normalnie. Nic nie mogła poradzić,
że obecność Dylana wprawiała ją w dziwny nastrój. Kiedyś było
zupełnie inaczej. Mieli świetny kontakt, ciągle się śmiali, a
ona z niecierpliwością oczekiwała kolejnego spotkania. Aż wpadła
na durny pomysł by wyznać chłopakowi, że czuje do niego coś
więcej i cały czar prysł. Nie wiedziała co ją bardziej zabolało,
to że ukrywał fakt, że spotyka się z Samanthą, czy to że
odrzucił jej uczucia.
Poczuła
mocniejsze szturchnięcie w bok. Spojrzała krzywo na Kate, która
kręciła głową i spoglądała na koleżankę karcąco. Rhiannon
nie chciała nikomu popsuć tego wyjazdu, więc musiała wziąć się
w garść. Rhiannon utkwiła spojrzenie za oknem. Uparcie go nie
odwracała, czując że w lusterku ktoś się jej przyglądał.
Zdawała sobie sprawę, że w końcu porozmawiają, ale chciała to
jeszcze trochę odwlec w czasie.
Droga
do rezerwatu minęła przyjemnie. Atmosfera w końcu się rozluźniła,
każdy wesoło dyskutował i podśpiewywał piosenki płynące z
radia. Było dobrze. Po półtorej godzinie jazdy znaleźli się w
leśnej głuszy. Rhiannon wysiadła z samochodu i zaciągnęła się
rześkim powietrzem przesyconym leśnym zapachem. Nie mogła
powstrzymać szerokiego uśmiechu, który pojawił się na jej
twarzy. Każdy wziął swoje rzeczy i ruszyli w dalszą, pieszą
drogę. Rhiannon prowadziła całą wyprawę, znała trasę i
wiedziała na które skałki się wybierają. Narzuciła dość
szybkie tempo, ale tak było za każdym razem. Zatracała się w tych
cudownych zapachach, śpiewie ptaków... Przyroda była jej bardzo
bliska, kochała zwierzęta, rośliny i do tego świetnie orientowała
się w terenie. Nigdy nie zdarzyło jej się by zabłądziła, a nie
raz sama zapuszczała się w leśne ostępy. Tata zawsze śmiał się,
że ma to po nim, choć szczerze w to wątpiła. Jej kompas i mapa
były niepotrzebne. Kierowała się swoim wewnętrznym zmysłem,
który nigdy jej nie zawodził.
Po
półgodzinie żwawego marszu, las zaczął się przerzedzać, a
przed nimi wyrosła stroma skalna ściana. Była wysoka, z dołu nie
dało dostrzec się szczytu. Zrzucili plecaki z ramion i rozsiedli
się na zwalonych pniach by złapać oddech i sprawdzić raz jeszcze
sprzęt. Gdy wszystko było sprawdzone, założyli na siebie kaski
oraz uprząż. Przyczepili do niej liny, haki oraz stopery. W końcu
zaczęła się najlepsza część, wspinaczka. Rhiannon była
podekscytowana, ale i w pełni skupiła się na kamiennej ścianie.
Po prawej stronie miała Kate oraz Roba, a po lewej Dylana i
Samanthę.
Byli
już ponad połową ściany. Rhiannon zatrzymała się na moment i
zerknęła w dół. Drzewa zlewały się w ciemno zielony dywan, a
drobniejsze szczegóły nie były widoczne dla ludzkiego oka. Wszyscy
szli równo wymieniając czasem jedno, czy dwa zdania. Dostrzegła,
że i Dylan przystanął i z czymś się szarpał. Rhiannon popuściła
nieco linę by zbliżyć się do chłopaka.
-
Pomóc w czymś? - spytała. Z nich wszystkich wspinała się
najdłużej i miała najwięcej doświadczenia.
-
Nie trzeba, zaraz to odplączę. Lina zaplątała mi się w karabinek
- odparł. Dylan mocniej szarpnął za problematyczną linę.
Rhiannon usłyszała chrzęst. Spojrzała ponad jego głowę.
Karabinek, który był wbity w skałę i podtrzymywał bruneta,
wysuwał się pod wpływem szarpaniny. Zajęty chłopak kompletnie
tego nie zauważył. Ukruszona skała nie chciała czekać dłużej,
Rhiannon wiedziała jak to się skończy jeśli nie zareaguje. Serce
zaczęło walić jej jak oszalała. Szybko wyjęła kolejny karabinek
i wbiła go mocno w skałę. Dylan poderwał wzrok nieco
zdezorientowany zachowaniem koleżanki. Rhiannon chciała go
przepiąć, ale coś blokowało jej ruch. Adrenalina napłynęła do
jej ciała dając jej więcej siły. Szarpnęła się gwałtownie.
Rozległ się ponowny chrzęst skały. Uśmiechnęła się, gdy
przepięła chłopaka i ten był bezpieczny. Już mieli ruszać w
dalszą wędrówkę ku górze, jednak gdy Rhiannon się zaparła, jej
własny karabinek odpadł od ściany, a ona runęła w dół. Nie
zdążyła chwycić wyciągniętej dłoni Dylana. Powietrze przeciął
jej krzyk. Wiedziała, że do ziemi zbliża się z niebezpieczną
prędkością, ale wszystko widziała w spowolnionym tempie. Po
policzkach mimowolnie zaczęły płynąć jej łzy, które zaraz
wiatr zrywał z jej twarzy. Nie chciała umierać, bała się bólu i
umierania, tej niepewności z tym związanej. Takiego upadku nie dało
się przeżyć i Rhiannon o tym wiedziała.
Jej
ciało bezwładnie uderzyło w korony drzew, gałęzie cięły jej
ramiona i policzki. Czuła ciepło własnej krwi. Po tym poczuła jak
jej głowa z impetem uderzyła w twardą gałąź. Las przeszył jej
krzyk. Powietrze wyrwało się z jej płuc, a ona już nie mogła
złapać oddechu. Osunęła się w ciemność. Już nic nie czuła.
Drobne wygięte ciało leżało na ziemi, a rude włosy kleiły się
do policzków brudnych od krwi. Gdzieś w oddali słychać było
krzyki jej znajomych, którzy spoglądali w dół z niedowierzaniem.
Ten dzień nie miał kończyć się w ten sposób.
Witaj, Rune!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy za zgłoszenie się do Katalogowo. Twoje zgłoszenie zostało przyjęte, a reklama opowiadania trafiła do odpowiednich zakładek.
→ Katalogowe Kategorie: Fantastyka / Fantasy
→ Katalogowe Tagi: fantastyka, fantasy, romans, trwające
Od dziś możesz korzystać z pełnej oferty Katalogowo:
→ reklamowania najnowszych rozdziałów (zakładka „Wasze nowości!”);
→ zgłaszania rozdziałów do ankiety na „Rozdział miesiąca” (zakładka „Wasze nowości!”, część formularza zgłoszeniowego);
→ brania udziału w bieżących wydarzeniach, losowaniach, konkursach i grach poszukiwawczych, dzięki którym masz szansę trafić do „Polecanych”.
Szczegóły naszej oferty oraz informacje, jak z niej korzystać, znajdziesz w zakładce „Nasza oferta”.
Ewentualne zmiany w treści reklamy, pytania, uaktualnienia prosimy zostawiać w zakładce „Poprawki, pytania, sugestie”. Z wielką radością rozwiejemy wszelkie wątpliwości i pomożemy w korzystaniu z dostępnych opcji. :)
Pozdrawiamy serdecznie i życzymy dużo weny
załoga Katalogowo
Hej! :3
OdpowiedzUsuńW końcu znalazłam chwilę, żeby tutaj wrócić. Jak po prologu jeszcze nie do końca byłam przekonana, czy zostanę na dłużej, tak ten rozdział absolutnie mnie ma. Ale po kolei.
Zastanawiam się, jak to wszystko działa. Prolog był w zupełnie innym klimacie. I pamiętam, że to wspomnienie, ale i tak nagłe spojrzenie na zupełnie inne życie Rhiannon było ciekawym doświadczeniem. Zaraz pojawia się pytane, co w takim razie oznaczają te przebłyski. Jako że sama wielokrotnie poruszałam taki motyw, jestem tym bardziej zaintrygowana i od razu mam kilka teorii, ale na to jeszcze za wcześnie. :)
Ou, zrobiło się niezręcznie. To zawsze dziwna sprawa, kiedy spotyka się z osobami, które… Cóż, Dylan i Sam nie zrobili nic złego, ale i tak kiepsko to wygląda. I jak z jednej strony lubię Kate za jej optymizm (chociaż takie pozornie bezproblemowe osoby, często mają ich sporo – po prostu tego nie okazują), tak nie dziwię się zachowaniu Rhiannon.
Wspinaczka to ciekawe hobby. Ładnie to opisałaś, przynajmniej z mojej perspektywy… A więc laika, który mało co miał z tematem wspólnego. :D Tak czy inaczej, zachowanie bohaterki pasuje mi do osoby, która faktycznie traktuje to jako pasję.
Niebezpieczną pasję, co widać po końcówce.
Rany… Emocje, gwałtowny zwrot akcji i zakończenie, po którym chce się kogoś zagryźć. Brzmi jak ja. I naprawdę mi się podobało, bo opisy wyszły cudnie. Teraz tym bardziej czekam na kolejny rozdział, bo mam wrażenie, że ten z założenia śmiertelny wypadek będzie kluczowy.
Weny, czasu i pomysłów! I dziękuję za dodanie do polecanych, naprawdę. ^^
Nessa
Dziękuję za komentarz ^^
UsuńTak, prolog to było wspomnienie i być może jeszcze różne wspomnienia się pojawią w następnych rozdziałach pokazując przeszłość postaci. Ale spokojnie wszystko się w swoim czasie wyjaśni :D
Cieszę się, że rozdział przypadł Ci do gustu. Starałam się by opisy były jak najlepsze także tym bardziej cieszy mnie, że te wypocinki się komuś podobają ^^ Wkrótce będzie następny rozdział, była chwila przerwy w pisaniu jak i czytaniu twojego opowiadania, ale zmieniałam pracę i miałam sporo na głowie przez co brak wolnego czasu. Ale nadrobię wszystko obiecuję!
Iii nie ma za co. Piszesz świetnie, a ja lubię polecać dobre lektury ^^